
Uwaga: w dalszej części tekstu znajdują się spoilery dotyczące filmu Druga Furioza! Pod warstwą męskiej agresji, adrenaliny i krzyków: „Furia, furia, Furioza!” kryje się historia znacznie głębsza, niż mogłoby się wydawać po pierwszych minutach seansu. To nie tylko film o kibolach i walkach, lecz przede wszystkim o przynależności, lojalności i o tym, jak trudno wyrwać się z systemu, który samemu się współtworzy. Na osiedlu — jak mówią bohaterowie — „albo jesteś chuliganem, albo nikim”. Ale co, jeśli nagle zaczynasz rozumieć, że żadna z tych opcji nie daje wolności? O co chodzi w Druga Furioza? [Recenzja]

Uwaga: w dalszej części tekstu znajdują się spoilery dotyczące filmu Druga Furioza!
O co chodzi w Druga Furioza?
Druga Furioza to nie kontynuacja, ale raczej sidequel, czyli rozwinięcie kilkuminutowych wątków z pierwszej części w czasie niemal trzech godzin, dziejący się równolegle do pierwszej części, tyle że z innej perspektywy. Widzimy znajome twarze: członków Furiozy, ekipy Mrówki, Dziką, Jacka Bauera i resztę ekipy, ale tym razem centrum wszystkiego jest Golden. To jego historia – od euforii po totalny upadek. I choć z pozoru chodzi o władzę i lojalność, tak naprawdę to opowieść o człowieku, który przegrał sam ze sobą.
Mocna obsada: Damięcki został stworzony do tej roli
Mateusz Damięcki znowu robi wrażenie, jakby został do tej roli stworzony. Golden to nie tylko twardziel w dresie, to facet, którego gubi własna głowa. Wchodzi coraz głębiej w bagno, balansuje na granicy prawa, odlatuje – i nie przez przypadek. Pieniądze, narkotyki, adrenalina – wszystko to daje mu złudzenie mocy, które prędzej czy później musi się skończyć. Ta historia przywodzi na myśl Waldena z Jak zostałem gangsterem – władza, kontrola, chęć posiadania wszystkiego, a na końcu autodestrukcja.
Przeczytaj też: Gangster, który miał serce. Polska ,,historia prawdziwa”, która podbiła ekrany na całym świecie
Warto poświęcić też uwagę Szymonowi Bobrowskiemu, który wcielił się w bezwzględnego szefa drugiego klubu kibiców, czyli ,,Mrówę”, bo to kolejna postać mocno wyróżniająca się na tle dobrze nam znanych aktorów. Role gangsterskie zdają się być dla niego stworzone: Bobrowski potrafi jednocześnie budzić respekt i budzić wątpliwości – Mrówka to postać, która nie jest tylko antagonistą zły-dla zła, ale kimś, kto ma swoje zasady i ambicje. Recenzenci zwracają uwagę, że potrafi „kraść sceny” – nawet gdy nie jest centralną postacią, jego obecność powoduje, że każde spotkanie, każda scena między nim a Goldenem nabiera mroku.

Druga Furioza lepsza niż jedynka?
Jedni powiedzą, że to gorsza część – zbyt brutalna, zbyt dosłowna, zbyt przemocowa, ale przecież jest to rozwinięcie Furiozy, więc jakie miałoby być? Teraz wypada nawet bardziej kryminalnie, niż kibicowsko. Ale może właśnie o to chodziło. Bo za tą całą „Furiozą” nie kryje się żadne heroiczne przesłanie, tylko lojalność podszyta strachem, zdrada, dragi, pieniądze, kilka chwil euforii i długi, bolesny upadek.

Realizacyjnie jednak film broni się w pełni – zdjęcia są świetnie przemyślane, a sposób, w jaki kamera stopniowo przechodzi od ogólnych planów do półzbliżeń i wreszcie do bliskich kadrów, robi ogromne wrażenie. Każde zbliżenie na twarz Goldena to jak dotknięcie jego emocji – gniewu, wstydu, poczucia winy. Dzięki temu widz nie tylko ogląda historię, ale wręcz zostaje w nią wciągnięty, zmuszony do ciągłego analizowania i trwania w przerażeniu, a chyba na tym seria Furiozy polega.
O co chodzi w zakończeniu Druga Furioza
Zakończenia nie da się interpretować różnie. Kto obejrzał jedynkę ten wie, że jest tylko jedno. Golden po prostu ginie – ale nie od ciosu nożem (chociaż fizycznie nawet od wielu), tylko od konsekwencji swoich decyzji. Od tego, że za długo żył w świecie, w którym lojalność myli się z uzależnieniem, a przemoc z honorem. Jego śmierć to nie symbol, tylko logiczny finał tego, kim się stał.

Na zakończeniu pierwszej części towarzyszyło nam coś w rodzaju zgody pomieszanej z niezrozumieniem. Razem z ekipą Furiozy wydajemy na Goldena wyrok za śmierć Kaszuba i, paradoksalnie, czujemy, że tak właśnie powinno być. Że zapłacił za swoje czyny, że nie mógł skończyć inaczej. Wtedy nikt nie miał wątpliwości – to on zawinił. Ale Druga Furioza wszystko to przewraca. Pokazuje nam Goldena z innej perspektywy – nie po to, by go usprawiedliwić, ale byśmy zobaczyli, jak cienka jest granica między lojalnością a upadkiem. Widzimy jego relację z tancerką, kilka scen z matką, drobne momenty, w których zdaje się jeszcze kimś innym, jakby na chwilę przypominał sobie, kim mógł być, gdyby skręcił w inną stronę.
Przeczytaj też: Furioza to polski hit na Netflixie. Druga część właśnie podbija platformę

Tyle, że to nie zmienia faktów. Wszystko, co zrobił, prowadziło go dokładnie tam, gdzie skończył. Nie był ofiarą, tylko autorem własnego końca. Jego los to dowód na to, że nawet najlepsze intencje nie zmyją brudu, jeśli zbudowałeś na nim swoje życie. Druga Furioza kończy się więc ciszą konsekwencji. Bo jak mówił sam Golden – niektórych win nie da się odkupić.