
Jeśli myślałeś, że znasz Joego Goldberga na wylot – You 5 udowodni Ci, że… dokładnie tak jest. W mrocznych zaułkach Nowego Jorku obserwujemy jego – zdawałoby się – poukładane życie u boku syna i żony, ale odnajdziemy w tej opowieści też to, co dostawaliśmy w każdym sezonie. Jedno jest pewne, krwawa jatka trwa, a ta historia prędzej czy później skończyłaby się… ale o tym później. Czy Joe znajdzie wreszcie ukojenie, czy też jego przeszłość dopadnie go szybciej, niż sam by sobie tego życzył? [Recenzja]

Jak długo You utrzyma się na 1. miejscu w TOP 10 najchętgniej oglądanych seriali na Netflixie w Polsce? Przeczytajcie w naszym artykule
Co robił Joe w poprzednich sezonach?
Joe Goldberg przeszedł przez fascynującą drogę w czterech pierwszych sezonach. Zaczynając jako niepozorny księgarz w Nowym Jorku, zakochiwał się – obsesyjnie – w kobietach takich jak Guinevere Beck, Love Quinn czy Marienne. Każda relacja była mieszanką adoracji, kontroli i przemocy, której Joe nigdy do końca nie pojmował jako własną winę. Uciekając z jednego życia do drugiego, zmieniał tożsamości, miasta, a nawet kontynenty, zawsze jednak zabierając ze sobą swoje demony. W You 5, najnowszym sezonie piątym, choć zdawałoby się, że Joe w swoim nowym, idealnym życiu wreszcie poskromił demony zemsty i zabójczego zapewniania bezpieczeństwa ukochanym… wcale tak nie było.

You wpada w swoją własną pułapkę
Sezon piąty osadzony jest w Nowym Jorku, gdzie Joe – teraz jako sławna persona, kochający ojciec Henrego (hej, czy w ogóle zwróciliście uwagę, jak bardzo młody jest podobny do Love i Joego?!
) i mąż bogatej Kate Lockwood – próbuje kontynuować swoje idealne życie. Jednak duchy przeszłości i stare nawyki szybko wracają. Joe zostaje wciągnięty w sieć elitarnych intryg, gdzie każda znajomość to potencjalna pułapka, a nawet rodzina może okazać się zawistnym wrogiem.
Tym razem to nie tylko jego serce jest na szali – ale cała jego wolność. Choć jak zawsze wszystko tłumaczy bezwzględną miłością, ten sezon wpędził go w największe dotąd kłopoty, bowiem za fasadą chęci ochrony Kate i jej dobrej reputacji kryje się jedno – to, czego jak zawsze Joe nie może poskromić.
► Przeczytaj także: Netflix eksperymentuje z napisami: nowa opcja już dostępna

Chociaż doskonale znamy prawdziwe oblicze Joego i jego psychikę, która ujawnia się w narracji pojedynczej i towarzyszy nam przez wszystkie odcinki, skrywaliśmy też cień nadziei, że You naprawdę może się zmienić, że odda się swojej idealnej miłości do Kate i syna, poskromi złowieszcze zapędy i w końcu, oślepiony wyidealizowanym też życiem, nie spojrzy w oczy innej kobiecie i nie wypowie kluczowych słów ,,YOU”. Otóż, jak bardzo się myliliśmy…
W tym sezonie pojawia się Bronte.. albo Louise… jakie ma to znaczenie, skoro jest to ta sama osoba? No cóż, właściwie bardzo duże. Jedynym celem Louise jest zemsta i choć zdawałoby się, że Bronte została stworzona na jej potrzeby, uczucia zmieniają wszystko. Joe wpada w swoją własną pułapkę po raz kolejny, jednak tym razem, w końcu, ponosi tego ogromne konsekwencje.

You 5: Żegnaj, Joe
You 5 to ostateczne rozliczenie przeszłości Joego, przez wydarzenia i ich konsekwencje teraźniejszości. Recenzenci zwracają uwagę na jeszcze większe pogłębienie postaci – według Collider, to ,,najbardziej introspektywny i zarazem szokujący sezon serii„. The Hollywood Reporter chwali produkcję za balansowanie pomiędzy ironicznym komentarzem społecznym a mrocznym dramatem. Fenomenalna gra Penna Badgleya została nazwana ,,hipnotyzującą i przerażająco autentyczną”, a wielu widzów za sprawą ostatniego pojawienia się aktora przed fleszami aparatów z ciężarną żoną twierdzi, że postać Joego jest tak dobra… że już nigdy nie spojrzą na Penna tak samo, jak przed You.
Sama fabuła momentami igra z absurdem, ale w tym właśnie tkwi siła serialu – śmiertelnie poważne rzeczy są tu podane z przymrużeniem oka. Chociaż teoretycznie ostateczny sezon nie był fenomenem w życiu Joego i nie wniósł do jego historii znaczących wątków, tak jak niektórzy mogliby się tego spodziewać, wiemy, że to już koniec. Wiemy, że Joe nie skrzywdzi już żadnej kobiety, która przypadkowo – lub nie – stanie na jego drodze. Byleby tylko mały Henry nie poszedł śladami ojca… i nie wykorzystali tego jako świetny pomysł na kontynuację. Fani mogą być spokojni – Joe Goldberg żegna się z klasą w You 5 (i kilkoma trupami w tle).
► Przeczytaj także inne nasze RECENZJE
