
Czy spodziewaliśmy się, zapowiadając film Lista marzeń jako zupełną nowość w jednym z poprzednich artykułów, że Polacy od razu podchwycą tę różnorodność tematyczną i zrobią z niego hit tego roku? Oczywiście, że tak. To tego typu produkcja, której zakończenie doskonale znasz po przeczytaniu zarysu fabuły i pierwszych minutach oglądania, ale przecież nie tylko jeden wątek tworzy dobry film… Dobry film to taki, który przejmuje umysł, narusza przestrzeń osobistą i zmusza do refleksji. Aż zdamy sobie sprawę, że to wcale nie jest tak naprawdę komedia romantyczna. [Nasza recenzja]

Przeczytaj ► „Lista marzeń”, dramat romantyczny z mocnym przesłaniem już na Netflixie
Lista marzeń: fabuła
Historia opowiada o Alex Rose (w tej roli Sofia Carson), młodej dziewczynie, która na prośbę zmarłej matki (Connie Britton), wyrusza w podróż, aby spełnić listę życzeń zapisaną w okresie młodzieńczym. Podczas tej przygody Alex odbywa pewnego rodzaju podróż wewnętrzną, introspekcję początkowo przepełnioną bólem, która następnie przemienia się w siłę, a ostatecznie sublimuje poprzez miłość. Film podejmuje tematykę chaotycznego procesu dojrzewania, konfrontacji z bólem i poszukiwanie odwagi do pełnego życia.

To nie tylko miłość
Choć Lista marzeń zostałsklasyfikowany jako dramato-komedio-romans, co można byłoby podciągnąć do uogólnionej komedii romantycznej, wcale o samej miłości nie mówi. To przede wszystkim historia rodziny, zupełnego zróżnicowania pokoleń, relacji rodzeństwo-rodzeństwo i rodzic-dziecko. Można byłoby stwierdzić, że najważniejszą miłością, która jest tłem całego filmu jest matczyna miłość do córki, aniżeli relacja romantyczna, którą pobocznie też otrzymujemy.
►Przeczytaj też: Analiza ,,Dojrzewanie”: jak forma i treść splatają się w serialu, który oczarował widzów i krytyków
Świetna, ciekawa i wielowątkowa opowieść. Jak już wspomnieliśmy, jest to ten typ filmu, który – przynajmniej po części – jesteśmy w stanie przewidzieć już w pierwszych minutach oglądania. Jednak na tym nie powinniśmy poprzestać, jeżeli wymagamy od kina czegoś więcej niż samej rozrywki, czy też zapełnienia czasu. To tytuł, który skrywa wiele niuansów.

O co tak naprawdę chodzi w filmie?
Refleksja goni refleksję, bo właściwie początkowo otrzymujemy zarys przeszłości głównej bohaterki, której życie toczy się nie do końca zgodnie z jej prawdziwymi pragnieniami. Wraz z nawrotem choroby matki i finalnie jej śmiercią, cała rodzina spotyka się w jednym miejscu i tam własciwie zaczyna się film – przedstawienie testamentu, pierwsze spory, prawnik, który staje się przyjacielem i lista marzeń z młodzieńczych lat Alex, odkopana przez zmarłą matkę. Wymóg jest jeden – Alex musi spełnić wszystkie podpunkty, aby otrzymać spadek. Z każdym spełnionym punktem prawnik wręcza dziewczynie nagranie video, które za życia stworzyła matka i w których instruuje córkę jak postępować, myśleć i najlepiej czuć rzeczywistość w tym momencie. To swoiste i nietypowe pożegnanie, samo sedno pięknej relacji i matczynej miłości.
Dzięki tym wydarzeniom, Alex nie tylko spełnia swoje dziecięce, ale wciąż aktualne życzenia, bowiem układa swoje życie zupełnie na nowo, a przy tym (w końcu) odkrywa skrywane przez lata sekrety i swoją wymarzoną, przeznaczoną miłość. Jak stwierdziła odtwórczyni tej roli, Sofia Carson: „Alex Rose to ja, to ty, to wszyscy. Czasami w życiu żyjemy bez prawdziwego przeżywania. Przywraca nam jeszcze raz marzyciela, którego zostawiliśmy za sobą, trzymając go nieustraszenie za rękę, gdy odważnie kroczyliśmy przez życie”. Właśnie dlatego jest to produkcja dla każdego – a przede wszystkim tego, kto czasem wątpi i traci na to zbyt wiele cennego czasu.